Pamiętała tylko urywki i przeblyski snu, ale została w niej dziwna mieszanka szczęścia i strachu. Nie wiedziała co o tym myśleć.
"Jesteś jak ogień...
Jesteś jak deszcz....
Dlatego kocham Cie..."
Przy tych słowach sprzatala dom. Ścierała kurze, ustawiała książki, składała ubrania. Dziś porzadki sprawiały jej wielką frajde. Cieszyła się, cieszyła się sama nie wiedząc z czego. To bylo dziwne, ale wypełniało ją szczęście. Szczęście pochodzace z niewiadomego źródła. Nie potrafiła tego opisać. Znowu tańczyła... znowu szczerze sama do siebie się usmiechala, ale nie miała pojecia czemu. Sprzatanie calego domu przyniosło jej jeszcze więcej energii. Tą pozytywna energie postanowiła wykorzystac jeżdżąc na rowerze. Wróciła do swojego pokoju. Długie włosy związała w wysoka kitkę, włożyła błękitną koszulkę i czarne rurki i do tego wygodne buty. Chwycila swoja torebkę, odtwarzacz i niebieskie słuchawki. Przezucila torbe przez ramię wsiadla na rower i ruszyła przed siebie. Jechala ścieżka rowerową uśmiechając się sama nie wiedząc do kogo. Jechała i jechała. Zachaczyla o ciastkarnię i kupiła czekoladową muffinę. W koncu chciała coś zjeść nie zmuszajac sie do tego. To byla dla niej czysta przyjemność. Rozkoszowala sie smakiem delikatnego ciasta i słodkością płynnej konfitury wisniowej rozlewajacej się ze środka. Po tej przyjemność ruszyła dalej. Nie zwracała uwagi na to gdzie jedzie. Jej nogi same ja niosly... Wylądowała nad rzeką. Ich miasteczko było małe, ale urokliwe. Rzeka, a właściwie rzeczka była piekna. Władze są bardzo rozsądne i potrafią połączyć nature z nowoczesnością nie niszcząc w ten sposób nic, a dodajac uroków miasteczku. Jechała ścieżka oglądając zakochane pary siedzące na ławkach, które wspólnie podziwiały piekne widoki i w tym momencie jej dobry humor prysł. Chciała... sama nie wiedziała czego chciała.. jazda nie była już przyjemnościa. Jej diametralna zmiana humoru byla zaskoczeniem również dla niej samej.. takie wachania nastrojow zazwyczaj się jej nie zdarzają. Było już późno...zaczynało się sciemniać, ale ona nie chciała wracać do domu... poczula, ze musi znaleść sie w parku. Zabezpieczyła rower i powoli wkroczyła do swojej idlli. Szła jak zwykle ścieżką. Jej nogi same ją prowadziły. Nie myślała o niczym.. była w dziwnym odrętwieniu i letargu... szła powoli...wsluchujac się w rytm melodii. Zribiła jedno okrążenie wokół parku nie zauważając kompletnie nic... Robiąc drugie stwierdziła, że chce usiąść.. tam gdzie zawsze. Na jej ławce. Wiedziała, że gdy będzie blisko zobaczy jak zwykle pustą ławkę. Ławkę specjalnie zarezerwowana dla niej...im bardziej sie do niej zbliżała była coraz bardzo pewna, ze dziś jej ławka nie jest zarezerwowana tylko dla niej... nie tym razem...
wtorek, 28 października 2014
Idźmy dalej :-D(3)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz